Film oczywiście jest propagandą na rzecz Kennedy'ego (wybory etc.), ale jednak opiera się na prawdziwych wydarzeniach, tzn. na wątkach ze służby Johna Kennedy'ego na Południowym Pacyfiku w 1943 roku. Wątki te oczywiście są pomieszane (zapewne, żeby zapewnić lepszą narrację):
1. Na początku filmu jest pokazany atak lotniczy na LST 449, którym Kennedy zdążał do bazy na Tulagi - okręt ten nie został w rzeczywistości trafiony - bomby spadły w pobliżu (za ofiarą tego nalotu padł eskortujący LST 449 niszczyciel "Aaron Ward")
2. Akcja ratunkowa na plaży w czasie której zabrakło Kennedy'emu paliwa miała miejsce po zniszczeniu PT 109, gdy Kennedy dowodził już innym okrętem - PT 59
3. Oczywiście PT 109 nie był wrakiem, którego trzeba było doprowadzić do stopnia używalności, lecz pełnosprawnym okrętem.
4. Bodajże to nie Kennedy a tubylec wpadł na pomysł wysłania listu w kokosie.
Ale to w sumie dość niewielkie minusy - zasadniczo wydarzenia były autentyczne.
Inny minus wynika z okresu w jakim film był tworzony - lata 60-te to okres w którym tworzono wiele filmów wojennych. I niestety praktycznie zawsze sprzęt wojenny przeciwników aliantów to faktycznie "zamaskowany" sprzęt aliancki. O ile z piechotą jeszcze jako tako jest dobrze (widzimy charakterystyczny japoński karabin maszynowy wzoru 96) to użyte w filmie niby "japońskie" samoloty i okręty są oczywiście amerykańskie. Jednak jak napisałem - jest to wada większości ówczesnych filmów wojennych.
Za to broń i okręty amerykańskie (zwłaszcza kutry torpedowe) są autentycznymi typami walczącymi w czasie II wojny.
Moja opinia - dość dobry film opowiadający o walkach kutrów torpedowych na Południowym Pacyfiku (tematyka nieznana u nas). Jednakże minus ze względu na propagandowy wydźwięk filmu, służący polityce.
Jak dla mnie 6/10